Kilka słów o mnie…
Wszystko zaczęło się jeszcze za czasów pradziada, był pierwszym fotografem w naszej rodzinie. Fotografował wówczas na płaską kliszę, która ładowała się do kaset. Niedaleko pada jabłko od jabłoni, więc fotografem został jego syn, czyli mój dziadek, a następnie mój tatuś który przekazał mi miłość do fotografii. Dzięki moim przodkom nauczyłam się postrzegać świat z zachwytem, który motywuje do potrzeby uchwycenia nawet najkrótszych i najdrobniejszych momentów, fotografowanie to praca połączona z przyjemnością, która przynosi mi zadowolenie i pozwala stale rozwijać się.